Rany zadane przez rodzinę, bolą najgłębiej

Rany zadane przez rodzinę, bolą najgłębiej

Tak, te zadane przez rodzinę — NAJBLIŻSZĄ — bolą najbardziej. Nie przez przyjaciół (oni też ranią — czasem świadomie, czasem nieświadomie), nie przez współpracowników, nie przez kolegów czy koleżanki. Ale przez rodzinę.

Rany, jakie zadaję mi najbliższa rodzina to w zasadzie to, co już kilka razy się gdzieś tu już pojawiało.
Są to z jednej strony błahe rzeczy — tylko jak się to weźmie razem do kupy to, nie jest to już takie łatwe do dźwigania.

To, co mnie najbardziej boli:
– brak wsparcia
– brak zrozumienia
– brak zainteresowania
– brak pomocy
– brak obecności
– pohamowanie się przed pewnymi rzeczami
– brak ograniczenia swoich zachcianek i pokus

Problem u mnie jest taki, że zadane rany nie goją się.
One się trochę zabliźnią. Ale nie zagoją.
I za jakiś czas znowu są rozdrapywane.
I tak w koło.

A to mogłoby mieć zbawienny wpływ na zdrowie psychiczne jak i fizyczne dla mojej najbliższej rodziny.

Zdać sobie sprawę, w jakie bagno się wdepnęło.
Tylko trzeba chcieć.
Chcieć z niego wyjść.
Chcieć wyjść ze strefy komfortu.

Może kiedyś przyjdzie to opamiętanie.
Oby nie było za późno.