Jak do tego doszło

Jak do tego doszło

Jak doszło do tego, że po raz kolejny zabieram się (z różnym skutkiem) za redukcje?

W zasadzie bardzo prosto.

Pracuje jako informatyk.
Tak, wiem — to nie jest żadna wymówka — ludzie pracujący w tym zawodzie potrafią być normalnymi gościami, a nie bambaryłami. Sam nawet znam paru takich ludzi.

  1. Większość mojego czasu pracy — to praca siedząca, za biurkiem.
  2. A co za tym idzie — mało ruchu.
  3. Do tego dochodziło podjadanie — słodyczy, czipsów i innych rzeczy, jakie można było znaleźć w biurku. I to, co przynieśli „darczyńcy”.
  4. Jedyny ruch — to od biurka do samochodu (w większości) – nie liczę tutaj zakupów
  5. Aktywność jako taka ograniczała się do spacerów w ilości tak małej, że aż wstyd o tym mówić
  6. Jedzenie — w domu potrafiła zagościć pizza, kebab, burger i inne rzeczy — i to nie jako „nagroda” w postaci kawałka tylko normalnie jako posiłek.
  7. siedzenie w domu przed komputerem — nie to, że teraz nie siedzę.- bo siedzę — ale zdecydowanie mniej czasu na to staram się przeznaczać i bardziej produktywnie robić pewne rzeczy.
  8. Alkohol — nie powiem, że nie lubię — ale teraz z perspektywy czasu, mimo że nie pijam piwa — to jednak on też swoje dołożył do tej układanki.

I aby było jasne — żaden z powyższych punktów to nie jest wymówka, usprawiedliwienie — to tak po prostu wyglądało.