Partnerstwo w związku… temat, który brzmi prosto, ale życie szybko uczy, że to jedna z najtrudniejszych sztuk, jakie próbujemy opanować.
Mam 47 lat. Kilka związków za mną, jeden naprawdę długi — 22 lata wspólnego życia, z czego cztery jako mąż. I wiesz co? Dopiero z perspektywy czasu widzę, czym partnerstwo powinno być, a czym często nie było.
Przez większość dorosłego życia wierzyłem w taki klasyczny model: że wystarczy kochać, być obecnym, starać się nie ranić i „jakoś to pójdzie”. Problem w tym, że partnerstwo to nie jest „jakoś”. Partnerstwo to „świadomie”, „uważnie”, „wspólnie”.
Dziś widzę, że partnerstwo zaczyna się tam, gdzie kończy się gra na ego.
To moment, w którym przestajesz walczyć o to, kto ma rację, a zaczynasz walczyć o związek. Kiedy zamiast pytać „kto zawinił?”, zaczynasz pytać „co możemy poprawić?”. I wcale nie zawsze wychodzi to naturalnie.
Po 22 latach nauczyłem się, że:
– Partnerstwo nie oznacza, że wszystko robimy po równo
Bo życie nie działa w symetrii. Raz jedna strona dźwiga więcej, raz druga. Ważne jest, żeby mieć świadomość, że bilans długoterminowy jest uczciwy. Nie chodzi o 50/50 codziennie. Chodzi o wzajemność.
– Partnerstwo to mówienie trudnych rzeczy – szczerze, ale z życzliwością
Nie sztuką jest się nie odzywać, gdy coś boli. Sztuką jest powiedzieć to tak, żeby nie zniszczyć drugiej osoby, tylko otworzyć drogę do zmiany. Cisza buduje mur, rozmowa buduje most.
I tak wiem z doświadczenia, że milczenie może zabić związek powoli, ale skutecznie.
– Partnerstwo to wolność, a nie kontrola
Widziałem związki, gdzie jedna osoba była jak strażnik więzienny. Widziałem też takie, gdzie obie osoby żyły jak współlokatorzy. Partnerstwo jest pomiędzy.
To przestrzeń, w której jest miejsce na „my”, ale i na „ja”. Bez tego jedno z nas się dusi.
– Partnerstwo to wspólne decyzje, również te trudne
Od finansów, przez dzieci, po to, jak spędzamy wolny czas.
Brzmi banalnie, ale jeśli jedna osoba przez lata dźwiga wszystkie decyzje, a druga tylko „płynie z nurtem”, to wcześniej czy później jedna z tych osób poczuje zmęczenie albo bezsilność.
A zmęczenie bywa gorsze od kłótni.
– Partnerstwo to aktywne wybieranie się nawzajem
22 lata nauczyły mnie jednego: miłość to nie uczucie, które samo się odnawia.
Miłość to decyzja, którą trzeba podejmować regularnie — czasem łatwo, czasem wbrew zmęczeniu, czasem wbrew ego.
Jeśli przestajesz wybierać drugą osobę, relacja nie umiera nagle — umiera po cichu.
– Partnerstwo to świadomość, że nikt z nas nie jest idealny
W młodości szukałem „tej jedynej”, która będzie pasować do mnie jak puzzle.
Dziś wiem, że partnerstwo nie polega na znalezieniu ideału, tylko na codziennym dopasowywaniu kształtu naszej relacji.
Bez wywierania presji, że ktoś ma być „lepszy”, „bardziej”, „inny”.
Nie jestem ekspertem od związków, jestem tylko facetem po 47 latach życia, który miał swoje sukcesy
i swoje porażki. Tak, miałem porażki. I te małe i te duże.
Ale wiem jedno: prawdziwe partnerstwo nie wydarza się samo. Trzeba je budować, pielęgnować, czasem ratować, a czasem — pozwolić odejść, gdy walka staje się jednostronna.
I chyba dopiero dziś rozumiem, że partnerstwo zaczyna się nie od słów „kocham”, ale od słów „jestem z tobą w tym razem” — i trzymania się tego zdania codziennie.