Napoje bez cukru
Nie zastanawiałem się, ale w sumie teraz jak patrze na to z perspektywy czasu to nie przepadam za piciem, jakie nie ma bąbelków.
O dziwo nie przeszkadza mi, że kawa czy herbata nie są musujące.
W przeszłości nie wyobrażałem sobie dnia bez coli (w klasycznej wersji — tej z biało-czerwoną etykietą). Była uniwersalna — do picia samego, do drinków, jako odrdzewiacz czy inny płyn. I co było dla mnie ważne — musiała być zimna. Nie wiem czemu, ale do dziś nie lubię wygazowanej i ciepłej.
Jak zaczynałem swoją redukcję w 2013 roku to jedna z rzeczy, jakie zmieniłem w swoich nawykach, był odstawienie wszystkich płynów w wersji słodzonej.
Wtedy przekonałem się do picia Coli Zero. Z początku za nic nie mogłem się do tego płynu przekonać. Ale po jakimś czasie było już ok. Po jakimś czasie gdzieś przez przypadek wpadła mi w ręce mała zimna klasyczna cola — i szczerze mówiąc — tego się nie dało wypić. Smakowało jak sam cukier.
Z wodą nie było już tak takich perturbacji. Choć nadal nie przepadam za piciem jej bez gazu — to na treningach czy jeżdżąc rowerem — najlepsze co może być. W domu jest gdzieś zawsze jakaś zgrzewka wody.
I na koniec coś, co jeszcze lata temu wydawało mi się, że bez cukru to nie wypije za nic. Kawa. Mój organizm nie tolerował kawy bez cukru. No nie i koniec. Musiała być czarna i słodka. Z herbatą już tak mi to nie przeszkadzało — choć nie lubiłem stricte gorzkiej.
Na chwilę obecną nie mam problemu — kawa tylko i wyłącznie bez cukru. Cukier w domu do kawy czy herbaty używa tylko Karolina i goście. Dla mnie może on nie istnieć. I co ciekawe — w normalnym użytkowaniu jeśli gdzieś muszę użyć cukru — mam słoik z ksylitolem albo erytrolem.
