Czytanie etykiet

Czytanie etykiet

Już jakiś czas temu zdarzało mi się czytać to co jest po drugiej stronie opakowania tego co kupuje. Nie mam na myśli tutaj rzeczy oczywistych. Raczej to, co było zachcianką, dodatkiem.

Czemu tak?
Buszując po internecie (coś czytając albo słuchając jakiegoś podcastu), wpadł tekst: o nadliczbowych kaloriach. I tak później się zastanawiałem — czy aby u mnie nie ma tych nadmiarowych, o jakich nie wiem. Takich niewinnych — a tu skubnę coś, a tu coś spróbuję, a dodam coś więcej — bo nie będę przecież tej końcówki zostawiał na później.
Zdałem sobie też sprawę, ile w tych wszystkich rzeczach, jakie jem — jest soli.

Czy się tego nauczyłem (czytania etykiet)?
I tak i nie.
Czemu tak?
Czytać czytam, rozumiem, co tam jest napisane (a przynajmniej tak mi się wydaje). Już na tę chwilę bardziej świadomie sięgam po pewne rzeczy. Są też produkty, jakie wyeliminowałem całkowicie. A w dużej grupie ograniczyłem ich spożycie.

Czemu nie?
Bo kurde mając większą świadomość pewnych rzeczy — nadal potrafię dodać do posiłku, więcej niż powinienem. Choć robię to już zdecydowanie bardziej świadomie niż jakiś czas temu.