Tak się zastanawiałem nad tym czy w moim przypadku nie nastąpiło tak zwane „zmęczenie materiału”, czy też nie pojawiają się początki depresji. Ale gdzie — zaraz, facet i depresja? A to kurde my jako mężczyźni jesteśmy „gorsi” i nie możemy popadać w depresje?
Patrząc na to co się ostatnio u mnie dzieje to są pewne przesłanki ku jednemu i drugiemu.
Nie zawsze widać, że się rozpadam.
Nie każdy płacze. Nie każdy prosi o pomoc. Nie każdy smutek wygląda jak smutek.
Czasem wygląda jak złość. Jak milczenie. Jak „wszystko w porządku”.
Czasem wygląda jak wieczne zajęcie – siłownia, praca – byle nie być sam na sam ze sobą.
Czasem wygląda jak żart, ironia, czarny humor, który ma ukryć ból.
Coraz mniej mówiłem.
Unikałem ludzi – nawet tych, których kocham.
Zaczynałem czuć się obcy samemu sobie.
Nie miałem siły. Nawet jeśli fizycznie nic nie robiłem, psychicznie byłem wykończony.
Przestałem czuć radość z rzeczy, które kiedyś kochałem.
Raz jadłem za dużo, raz wcale.
Masz wrażenie, że wszystko cię przytłacza – praca, wiadomości, codzienność.
Czułem się samotny, nawet wśród ludzi.
I może nikt niczego nie podejrzewał. Bo nauczyłem się to ukrywać.
Bo w pewnym sensie zostałem mistrzem w mówieniu „wszystko ok”, choć w środku wszystko się waliło.
Bo boisz się pokazać słabość. Bo tak cię nauczono.
Zwłaszcza jako facet.
Zamykałem się w sobie – bo przecież „muszę być silny”.
Złościłem się – bo nie umiem powiedzieć, że boli.
Śmieje się – bo to bezpieczniejsze niż płakać.
Milczę – ale w środku się rozsypuje.
Długo nie zdawałem sobie z tego wszystkiego sprawy. Ale to może być początek cichej depresji.
Taka, która nie krzyczy. Nie rzuca się w oczy. Ale potrafi zniszczyć od środka.
Przestałem czekać — inaczej bym tylko doszedł do dna.
Rozmowa to nie słabość. To odwaga. I to ją trzeba znaleźć w sobie.
Było mi bardzo ciężko — ale dałem radę i ją znalazłem.
Proszenie o pomoc to nie porażka. To pierwszy krok.
Za nim poszły kolejne.
Na tę chwilę staram się funkcjonować normalnie — bez oszukiwania.
Czy będą nawroty? Pewnie, ze tak. I tego jestem świadomy.
Najważniejsze, aby zobaczyć te objawy na sobie na samym początku — wtedy jest zdecydowanie łatwiej nad tym zapanować.