Pieniądze to nie wszystko

Pieniądze to nie wszystko

W ostatnim czasie popatrzyłem sobie na pieniądze. Ale nie na swoje w formie fizycznej. I nie na te, co mam na koncie odłożone. Ale na to jako narzędzie. Do uzyskania tego, co chcemy, co potrzebujemy.

Patrząc po sobie, przez jakiś czas miałem taki okres pogoni za nimi. Uważałem, że za mam za mało. Że za mało zarabiam — i nie chodzi o to, że wydawałem dużo. Nie. Tylko o sam fakt tej pogoni. Kolejne zlecenie. Kolejna praca. Kolejne zadania. Kolejne terminy. Kolejne problemy. Tak, problemy — aby to wszystko pogodzić. Aby pogodzić dom, rodzinę, zadania.

Ta pogoń dała mi to, co chciałem — zarabiałem więcej. Stać mnie było na więcej rzeczy. Ale najciekawsze było coś innego — ja wcale nie kupowałem więcej rzeczy. Nie szastałem nimi. Nie mówię, że byłem kutwą i sknerą — bo kupiłem parę rzeczy. Ale nie tak, że od razu wycieczka na Malediwy i złoty Rolex.

I tu wiem, że popełniłem błąd. Coś, za co cenę można powiedzieć płacę do dziś.

Nie wyważyłem tej pogoni za pieniędzmi ze swoim zdrowiem. I nie tylko fizycznym, ale też i psychicznym. Wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy. Świadomość tego przyszła późno — o wiele za późno.

Zapłaciłem za to:
– nie dbając o swoje zdrowie fizyczne
– nie dbając o swoje zdrowie psychiczne
– nie dbając o to, że żyję w stresie
– nie dbając o jedzenie
– nie dbając o sport

Dopiero teraz zauważyłem, jak destruktywny to miało na mnie wpływ. Teraz kiedy powoli wychodzę z tego kokona, widzę, jak bardzo zniszczyłem swój organizm. I fizycznie. I psychicznie.

Oczywiście, że pieniądze są ważne. Dają nam stabilizację, poduszkę na czarną godzinę, komfort psychiczny. Ale nie każdą cenę. A już nie za cenę zdrowia.