Atakowani w SM

Atakowani w SM

Od jakiegoś czasu pojawiło się pewne — nazwijmy to zagrożenie. Social Media — w skrócie nazywane przez wielu socjalami, sm czy też jeszcze inaczej. Z każdej strony jesteśmy nimi otoczeni.

Na samym początku był nimi zachwyt — wow, ale to jest fajne. Dobra to nadal jest fajne. O ile jesteśmy ich świadomymi użytkownikami. Dlaczego? Bo oprócz wielu bardzo wartościowych treści (o tym kiedyś rozmawiałem z Eweliną) to jest tam cały ogrom treści, jakie mówiąc delikatnie — nic nie wnoszą. Żeby nie powiedzieć inaczej.

Wśród pewnej grupy ludzi zauważałem dość niepokojącą rzecz. No może nie rzecz a zachowanie. Obserwując socjale, widzimy tam ludzi, którzy pokazują, jak żyją. Nie będę tutaj roztrząsał tego, że sprzedają swoja prywatność — bo nie o to chodzi. Pokazują, jak wygląda ich dzień. Zbyt idealny dzień. A to czas na śniadanie, a to czas na trening przed pracą, a to praca, a to obiad nie wiedzieć czemu nazywa lunchem, a to popołudnie z przyjaciółmi, a to kolacja. Ale czy na pewno?
Trochę to przypomina cytat z filmu „Futro z misia” z 2019, który brzmi: „Życie jest jak striptiz transwestyty. Wszystko ładnie, piękne i… nagle ch*j
Czemu? Bo to wszystko jest zbyt idealne.

I tu nie chodzi o sam rozkład i zajęcia w ciągu dnia — bo to może i się da tak zrobić (choć dla mnie to lekko naciągane). Jednak tu chodzi o chodzi o naszych bohaterów.

Obserwując sam siebie od jakiegoś czasu, widzę, że są dni gdzie: wyglądam lepiej, gdzie mam lepsze samopoczucie i tak dalej. To przekłada się na lepszą prezencję. Ale są dni, gdzie czuję się, jak przejechany przez walec i patrząc w lustro, widzę innego człowieka. Nie ma on nic wspólnego z tym na zdjęciu profilowym.

W przypadku naszych bohaterów w grę wchodzi wszystko, co jest możliwe — odpowiednia dieta, trening, makijaż, ubranie, światło i tak dalej. Co to powoduję — widzimy wyidealizowany obraz kogoś, kto nie jest taki w prawdziwym życiu. Robiąc zdjęcia na Amber Expo, na jakiejś imprezie fitness widziałem, że wystarczy, aby dziewczyna, którą fotograf poprosił o zdjęcie — ustawiła się ciut inaczej niż tak jak stała. Zmiana pozy i cyk — na zdjęciu jeszcze bez retuszu znika ta czy inna niechciana fałdka wynikająca z gorszej dyspozycji.

No ale przecież co w tym złego, że ktoś chce wyglądać dobrze? Nic. Nawet to dobrze, że chcemy zmienić swoje życie na lepsze — czy to poprzez zmianę nawyków żywieniowych, czy to poprzez wprowadzenie aktywności, czy to poświęcenie czasu na swoją pasję/hobby zamiast przewijania kolejnej aplikacji ze zdjęciami, czy filmami. Problem w tym, że są tacy, którzy oglądając naszych bohaterów, chcą być tacy jak oni — ale mówię tu o kopii 1:1. A to się tak nie da ślepo skopiować. Nie i koniec.

I w sumie ostatnia rzecz, jaka mi przychodzi do głowy — przez te wszystkie socjale jesteśmy bardzo, ale to bardzo przebodźcowani. Takie fajne nowe słowo, którego się teraz często używa. Jednak tutaj pasuje ono idealnie. Fakt, że nie możemy osiągnąć takich efektów, jak nasi bohaterowie powoduje frustracje i inne problemy. A to nie prowadzi do niczego dobrego.

Czy w takim razie socjale są złe? Jeśli z nich korzystamy z głową — to nie. Ale w innym przypadku …


https://freepik.com