Tak, coś, co jest modne. Albo raczej było. A może dalej jest?
Jak to było u mnie?
Kiedyś, lata temu kiedy bylem jeszcze piękny i młody — to powiedzmy ze bylem duży. Może nie wagowo — ale duży. Z czasem i wiekiem zaczynały się pojawiać problemy. Zdrowotne. I inne. To spowodowało, że gdzieś zapomniałem o sobie. Ze mój organizm poszedł na drugi plan. Ważniejsze stały się inne rzeczy. Co innego było priorytetem.
Skutek tego był taki, ze nie miałem (po części) innego wyjścia jak zaakceptować siebie takim, jakim jestem. I co najgorsze akceptowałem.
Ważąc 100 – akceptowalem.
Ważąc 110 – akceptowalem.
Ważąc 120 – akceptowalem.
Ważąc 130 – akceptowalem.
I co ważne — to, że akceptowałem — to wcale nie jest powiedziane, że się z tym dobrze czułem.
Bo nie.
Czułem ze cos jest nie tak — ale akceptacja — a co jest z tym związane ułatwianie sobie pewnych rzeczy — było prostsze niż przysłowiowe ruszenie dupy.
Kiedy się to zmieniło?
Kiedy sytuacja wymagała ode mnie ruszenia 4 liter i zrobienia czego co bardzo mocno wykraczało poza moją strefę komfortu. Wtedy zobaczyłem, w jakim bagnie jestem.
Choć, aby być dokładnym — to już w tak zwanym międzyczasie — robiłem kilka prób powrotu do swojego normalnego ja. Raz się udawało bardziej, innym razem — nie.
Dziś mając blisko roczna prace nad sobą — nie tylko fizyczna, ale tez i to, co mam w głowie — uważam, że samo body positiv jest ok, ale pod warunkiem — że nie mówimy tutaj o tym ze ktoś ma tego ciała trochę więcej — niż o zapuszczonej osobie.
JHak widzę w tym kobiety?
Od dłuższego czasu rozglądam się. Nie tylko szukać fajnych miejsc do zdjęć, czy tego co można, by odwiedzić i zobaczyć. Rozglądam się i przyglądam się (nie gapie) ludziom. Czy to na ulicy, czy w centrum handlowym, czy na ulicy.
Z racji, że jestem płci męskiej, to głównie zwracam mimo wszystko uwagę na kobiety.
I tutaj mam takie wnioski. Świadomie pominę tutaj pewną grupę wiekową. Tak do 30 roku życia powiedzmy.
Są kobiety, co dbają o wszystko, cały swój wizerunek. Zarówno o figure jak i o wygląda zewnętrzny — czy to poprzez makijaż, czy ubranie. I tutaj wśród nich są kobiety, które ciała mają ciut więcej. A nawet więcej. Jednak dbając o siebie, mogą wyglądać fajnie. Nawet czasem powiedziałbym seksownie.
No a co z innymi?
Tutaj zaczynają się moje mieszane uczucia i spostrzeżenia.
Widuje osoby — które na sile chcą być „atrakcyjne” – tak to ujmę. Może i makijaż robi robotę, może i ubrania są ok. Ale …. No właśnie to ale. Jestem wzrokowcem jak większość, o ile nie wszyscy mężczyźni — widząc taki komplet, mam wrażenie — że to jest coś słabego opakowane w ładny papierek. I nikt mi nie wmówi ze ktoś, ważąc 130 i więcej czuje się sam ze sobą dobrze. Ja się nie czułem. No, chyba że jest się kimś, kto przerzuca złom na siłowni i te 130 kilo to góra mięśni. Inaczej w to nie uwierzę.
Niestety i tutaj — jak i wśród Męczyn — zdarzają się osoby, które całkowicie przestały dbać o siebie.
Czy status materialny ma tu znaczenie?
Zakładamy, że są dwie kobiety — jedna majtną druga uboga.
I tu są 4 możliwości:
– majętna — zadbana
– majętna — nie zadbana
– uboga — zadbana
– uboga — nie zadbana
Można mieć czas, pieniądze a być niezadbana.
Ale też można być ubogą i być zadbaną.
Paradoks tej sytuacji jest taki, że jeśli mamy pieniądze, to o pewne rzeczy jest łatwiej. Te materialne.
Jedne co to determinuje — to tylko i wyłącznie chęć.
I co dalej?
Można mieć zdrowe ciało i wyglądać super.
Wymaga to od groma pracy (jeśli ktoś nie ma do tego jakichś predyspozycji).
Można też dbać o swoje ciało — cala gama kosmetyków różnej maści dostępna na wyciągnięcie reki. Lekarzy, którzy powiedzą, co i jak dobrać — też jest tylu ze można sobie w nich przebierać.
Warunek:
Trzeba wyjść z tego ciepłego kurwidołka, w jakim się jest. I to musi być decyzja nie na chwile. Decyzja ta ma pozostać już na dłużej, a nie na tylko na chwile. To ma stać się nie tylko rutyna. Ale rytuałem. Czymś, co daje przyjemność.
I paradoksalnie to nie tylko o kobiety chodzi — ale o nas, mężczyzn też.
Efekt przyjdzie. Może nie od razu. I nie będzie on spektakularny. Ale jest to do zrobienia.
A samo określenie Body Positiv nie należy mylić z otyłością, o jakiej też już kiedyś coś pisałem.