Po co ja to właściwie robię

Po co ja to właściwie robię

Bardzo rzadko miewam takie dziwne myśli — po co ja to w ogóle robię??

Za jakie grzechy — męczę się na siłowni i wylewam z siebie kolejne krople potu.
Za jakie grzechy — odmawiam sobie tych wszystkich rzeczy — alkohol, słodycze, fast foody (choć wiem, że część z tego mogę mieć w diecie)
W imię kurde jakich zasad?
Kiedy ja staram się (nie zawsze mi się to udaje) patrzeć na to co jem — inni mają to w czterech literach.
Kiedy ja myślę, jak iść na trening — inni mają to w czterech literach.
Tak wiem, że używając określenia inni, uogólniam to zbytnio.
Ale tak to czuję. I na tą chwilę nic na to nie poradzę.

Chciałoby się powiedzieć — rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać w Bieszczady.

A po co ja to robię?
Nie dla innych.
Dla siebie.
Tylko i wyłącznie.
Chciałbym być po prostu sprawniejszy.
Zdrowiej wyglądać.
Szczuplejszy.
Nie być typem ulańca.
Móc założyć to co mam w szafie bez stresu — że nie obejmie mnie dana część mojej garderoby.

Na razie robię powolne postępy.
Bardzo powolne.
A irytacja na pewne rzeczy raz rośnie, raz maleje.
I to nad nią muszę się nauczyć panować.
Aby nie przesłoniła mi mojego celu.