Muszę się zebrać i poszukać w moich archiwach czegoś, co już kiedyś skądś zassałem. A dokładnie materiałów związanych z ćwiczeniami w domu.
Początek roku — dodam szkolnego, czyli końcówka sierpnia i początek września — to natłok różnych rzeczy, sytuacji kryzysowych i innego rodzaju tałatajstwa, z jakim trzeba sobie poradzić.
Pewnie za jakieś 2 tygodnie zacznie się wszystko normować pod względem pracy i człowiek wróci do chodzenia na siłownie, do treningów, do tego rytmu.
Na razie trzymam, a raczej staram się trzymać „czystą michę” co się udaje w tak 80%, a nawet 90%. Powoli zaczynają u mnie działać nawyki. Nie wszystkie, ale coś w tej głowie już się poprzestawiało.
A zmiana?
No właśnie czego ona ma dotyczyć.
Jak to mawiają — nie samym chlebem człowiek żyje.
W tym przypadku — nie samym cardio człowiek żyje.
Muszę odkopać swoje stare plany treningowe i zobaczyć, jakie tam są ćwiczenia siłowe.
Patrząc po wyniku na wadze (choć nie jestem do niego przywiązany na maksa) dochodzę do wniosku, że czas najwyższy powoli zacząć wprowadzać jakieś ćwiczenia siłowe.
W domu mam ławeczkę, hantle i jakąś sztangę.
Na początek wystarczy.
Czas zacząć się bardziej ogarniać — to się samo nie zrobi.