Sól, coś, co lubiłem. I nadal lubię.
Nazywa także białą śmiercią.
Każdy z mojego pokolenia zna chyba przyprawę tak zwaną Maggi. U większości z nas stała ona w kuchni w małej brązowej buteleczce mająca czerwony dzióbek z żółtą naklejką.
W moim rodzinnym domu jak na stole stawiał obiad w postaci zupy — to zanim ktokolwiek z nas próbował czy dobre — tata zawsze od razu do smaku doprawiał.
Sam tak robiłem, ale nie w takich ilościach — mniej, ale mimo wszystko, zanim spróbowałem — to leciała Maggi do zupy.
Co jeszcze lubiłem słone? Frytki.
Ale nie takie kupne tylko robione samemu.
Schodziło się do piwnicy po ziemniaki i w kuchni się działało. Obieranie, krojenie i smażenie.
Tylko jak ja problem dla siebie porcje to nikt po mnie nie jadł — moje były czasem białe od ilości soli.
W późniejszym okresie czasu, za każdym razem jak jadłem gdzieś frytki (zwłaszcza te gotowe — z fast foodów) to zawsze od razu prosilem sol — bo było dla mnie zdecydowanie za mało.
Czasem biały twaróg robiłem też taki bardziej słony. I obowiązkowo — z dużą ilością pieprzu czarnego czy też ziołowego.
Jednak do pozostałego jedzenia — czy to ogórki, pomidory, papryka, wszelakiej maści sałatki czy inne ziemniaki — tu już było delikatnie. Bez większej przesady.
I tak jak w przypadku innych rzeczy, jakie odstawiłem — początki problemów ze zdrowiem, garderoba i innymi rzeczami sprawiły, że zacząłem patrzeć na jedną rzecz — na etykietę co zawiera dany produkt. I się okazało ze tej soli zjadam zdecydowanie za dużo. Czytając etykiety wyszlo że, praktycznie w kazdej rzeczy jaka jadlem ta sol wystepuje. Raz mniej. Raz więcej. Ale jednak występuje.
I tak licząc sobie, to wyszło mi, ze soli jem zdecydowanie za dużo. O wiele za dużo.
Miało to jeszcze jeden aspekt — jak jadłem słone, to dużo piłem. I nie koniecznie była to woda, tylko napoje słodzone.
Dziś używam soli — jednak nie są to już takie ilości jak kiedyś.
Zanim coś posolę, to sprawdzam, czy jest już ok, a nie jak pisałem wyżej — od razu, z automatu zakładałem, że będzie za mało słone.
Nawet w pracy jak wiem, ze obiad jest robiony „neutralnie” to zanim doprawię — to sprawdzam.
Fakt, że dziś używam dużo więcej przypraw niż kiedyś, a one tez w jakimś stopniu zawierają sól.
