Co mnie wkurza na treningu w siłowni

Co mnie wkurza na treningu w siłowni

Z zasady idąc na trening, mam jakiś plan. Wiem, co chce zrobić. Mając to na uwadze staram się skupić na tym co na dany trening sobie zaplanowałem. Z zasady nie zwracam uwagi na innych uczestników siłowni.

Nie zwracam uwagi na innych, a są ku temu dwie przesłanki:
– nie zabieram ze sobą na salę — okularów. Zawsze mam ten problem, że mi się zsuwają z nosa. I mam wrażenie ze zaraz je albo gdzieś zgubię (od lat nie miałem takiego dylematu) albo je po prostu rozwalę (to mi się w życiu już parę razy przydarzyło)
– ludzie sami wiedzą, co mają robić, a jak nie wiedzą, to jest od tego grupa trenerów (obsługi), która pokaże co i jak. Wytłumaczy. Wskaże co, z czym się wiąże i tak dalej.

Jednak mimo tego czasem zdarza mi się poobserwować ludzi.

W zasadzie widzę dwie rzeczy, jakie mnie irytują w tych, co przychodzą na treningi.
I teraz tak — na razie widziałem to w strefie „cardio” – nie wiem jak w części siłowej.

Brak sprzątania po sobie.
Nie wiem jak innych — ale mnie osobiście wkurza niesprzątanie po sobie jak robisz trening na maszynie cardio — czy to będzie bieżnia, orbitrek czy rowerek.
Sam wiem po sobie, że jak ja kończę trening to koszulkę, można wycisnąć jak szmatę — jest cała mokra. Spodenki tak samo. Siłą rzeczy na maszynie, na jakiej ćwiczyłem też będzie pełno mojego potu.
Na samej strefie cardio teraz są trzy miejsca, gdzie jest dostępny papier w rolce i płyn do dezynfekcji. Nie wiem czemu, ale ludzie zejdą z maszyny, zabiorą swoje zabawki i ….. poszli w cholerę.
A ten ręcznik co noszą ze sobą to do czego im jest? Dekoracje z IKEA-i czy JYSK-a im się spodobała?

Nie kończenie treningu na maszynie
Kolejna rzecz, jaką zaobserwowałem, to brak kończenia treningu na danej maszynie. Czy to chłopak, czy dziewczyna pobiega sobie na bieżni, że to już jest koniec i ma dość i dosłownie — złazi jedno ciele z drugim i idzie w cholerę.
A trening dalej leci sobie radośnie.
Tak wygląda, że na chwile osoba ćwicząca zeszła z maszyny, a nie, że ktoś skończył trening.

SM zamiast treningu
SM = Social Media. W każdej postaci. Od blisko 3 tygodni staram się chodzić co drugi dzień na trening. W większości są to godziny popołudniowe – 17 albo 18.
Niestety jest o czas, kiedy na siłowni jest zdecydowanie więcej osób. I każdy chciałby w miarę sprawnie zrobić swój trening. Jedni cardio traktują jako trening a inni jako rozgrzewkę.
A co ja widzę? Siedzi sobie taka melepeta (zarówno chłopak jak i dziewczyna) np. na rowerku poziomym, leniwie mieli tymi nogami, z praktycznie zerowym obciążeniem trzymając w reku telefon i przelatując rolki na insta czy fb albo wertując TikToka.

Nie przeszkadza mi to, że ktoś odpala sobie film podczas treningu — sam tak robiłem (skończył mi się serial i na razie nie mam nic nowego na jego miejsce) – ale kurde trening to nie kółko różańcowe.

Żeby nie było — zdaję sobie sprawę, ktoś może wyglądać na „zdrowego” a mieć, jaką kontuzje, uraz co nie pozwala na większe zaangażowanie. Mówię tylko o przypadkach, gdzie ci ludzie byli normalni, zdrowi.

Idziesz na trening? To zrób ten trening. Socjale sobie możesz, przejrzeć wracając np. zbiorkomem do domu.