Chyba czas na zmiany

Chyba czas na zmiany

Gdzieś pod koniec czerwca wróciłem do w miarę regularnych treningów.
Do dziś można powiedzieć, że udaje mi się ćwiczyć, tak jak założyłem — co drugi dzień.

Pamiętając swoją poprzednia dużą redukcję — to powoli skłaniam się do tego, aby iść w kierunku delikatnej zmiany.

W sumie na samym cardio i odpowiedniej kuchni znając życie, dalej bym spadał w wadze.
Tylko że zdaje sobie sprawę z paru rzeczy:
– proces będzie powolny
– będę słaby
– może (nie musi) wisieć mi skóra — zwłaszcza na brzuchu

I tu nie chodzi o przyspieszanie całej zabawy. To ma być zrobione z głową i rozsądkiem. A nie na hura.

Muszę odszukać w swoim archiwum, to co mi kiedyś rozpisała Justyna.
Fakt, że już to i tak w pierwszej części zrobiłem inaczej, niż miałem rozpisane.

Ale w sumie wtedy też nie do końca się tego trzymałem, co miałem wyznaczone.

Plan jest — teraz czas na wdrożenie tego w życie.